Biegłam… Nie. Pędziłam ile sił w nogach. Uciekałam przed czymś co było nieuniknione. Na początku otaczający mnie las wydawał się być spokojny i miły. Po zmroku zmienił się w puszczę. Straszną, przerażającą puszczę. Strach zmroził mi krew żyłach. Biegłam dalej. Nie wiedziałam gdzie ani dokąd. Wiedziałam tylko ze muszę uciec jak najdalej z tego mroku. Dookoła mnie wilki wyły a każdy nawet najmniejszy ruch lub trzask łamanej gałązki brzmiał jak wystrzał pistoletu. Odwróciwszy głowę żeby sprawdzić czy dalej mnie ściga nie zauważyłam końca ziemi i tak z krzykiem na ustach spadałam z klifu wprost do morza. Wraz z pokonaniem bariery wodnej obudziłam się.
***
Leżałam cała mokra od potu w sypialni którą dzieliłam z moją współmieszkanką.
-Co? Znowu koszmar? Czy może wizja? – spytała mnie usiadłszy na moim łóżku Angela Bross.
-Nie mam pojęcia co to było. Zaczyna mnie to przerażać. Ten sam las, to samo uczucie. Za każdym razem upadek z klifu i budzenie się.
-Mówiłam. Idź do Grecer. Jest dyrektorką. Pomoże ci. Albo spróbuj to narysować.
-Próbowałam. Za każdym razem coś mi nie pasuje w obrazie. Może to tylko koszmar.
-Może. A może nie. Lepiej wstawaj bo spóźnisz się na śniadanie.
-Oj tam oj tam. Idziesz do łazienki czy ja mam iść?
-Idź. Ja już byłam.
Zabrałam szybko jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Wchodząc pod prysznic przypomniałam sobie jak wyglądała moja pierwsza wizja. Byłam wtedy w kawiarni z rodzicami. Miałam 8 lat. Gryzmoliłam na chusteczce. Po chwili gdy przyjrzałam się rysunkowi okazało się że przedstawia kobietę z wyciągniętą ręką w kierunku mężczyzny z torebką w ręku. Po nie całych pięciu minutach właśnie ta kobieta krzyczała z wyciągniętą ręką w kierunku mężczyzny który ukradł jej torebkę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że jestem medium. W ogóle nic nie wiedziałam . Bo nie dość że miałam fioletowe oczy to jeszcze potrafiłam rysować wydarzenia które się jeszcze nie stały. Dopiero rok po tym zajściu powiedziałam rodzicom o moich proroczych rysunkach. Nie zrozumieli. Kazali mi przestać rysować. Jakbym mogła nie posłuchać rodziców. Zdarzały mi się rysunki ale nie przejmowałam się tym. Rok temu gdy zginęli w wypadku samochodowym ,który narysowałam niechcący na lekcji biologii z tyłu zeszytu pomyślałam ,że muszę dowiedzieć się więcej o moim darze. Szukałam i znalazłam szkołę w której właśnie się znajduję. Wyższą Szkołę Istot Magicznych. Byłam tu od pół roku i była szczęśliwa. Szkoła była piękna. Niezwykły budynek wyglądał jak mały zamek. Kochałam tu przebywać i kochałam moich przyjaciół. Zawsze mi pomagali. I Paul. Uśmiechnęłam się na samą myśl o nim. Wysoki blondyn z niebieskimi oczkami. Cudo. A do tego był czarodziejem wody. Najlepsze połączenie. Ale był też Michael. Czarnooki demon. Obaj słodcy. Obaj nie moi. Byliśmy kumplami ale żadne następnego kroku nie zrobiło.
-ARIANA! Wyłaź! Masz 5 minut do dzwonka! – Usłyszałam walenie do drzwi Angeli.
-Kocham cię! – odkrzyknęłam i szybko zakończyłam toaletę.
-Koszulka z Lady Gagą? Poważnie? – spytała gdy zobaczyła co mam na sobie.
-Tak. Poważnie. – wszyscy zawsze pytali czy naprawdę słucham Gagi. Naprawdę ja lubiłam i ceniłam. Nikt nie potrafił zrozumieć czemu. – mniejsza o to chodźmy.
W holu spotkałyśmy resztę naszych przyjaciółek.
-Widziałyście nowego? – spytała Trishia. Ze swoimi długimi czarnymi włosami wyglądała jak pantera. Trishia była zmiennokształtną. Zmieniała się w panterę.
-Nowego? – spytała Erin unosząc brew do góry. Była prawdziwą czarodziejką ognia.- Hmm. Może być ciekawie.
-Nie powiedziałabym. Jest wampirem. – uświadomiła nas Trishia. – Przenieśli go z Nowego Jorku.
-Ooo! Amerykanin! Będzie zabawa. – stwierdziłam ruszając znacząco brwiami. Angela spojrzała na mnie z politowaniem – No co?! Co z tego ,że to wampir?
-To z tego ze jest nietykalny. Nie pamiętasz regułki? Wampir – ożywiony umarły bez duszy. Nie wystarcza?
-Eh ty i twoje regułki. Może jest miły. Chce go tylko wprowadzić w naszą szkołę i jej zakamarki- powiedziałam znowu ruszając brwiami.
-A rób co chcesz.
- Czy wy też uważacie że zdanie „rób co chcesz” wprowadza w was taki zmęt że nie wiesz co chcesz robić? – spytała pojawiając się przed nami Kasandra.
-Oj X. Ty zawsze wiesz co robić. – odparłam.
-Nie mów do mnie X! – w niebieskich oczach elfki zabłysło na chwilę czarne światło
-Wiem że nie lubisz jak się do Ciebie mówi zdrobniale Kasandro! Spokojnie piękna.
-Cześć Ariana – powiedział mijając nas Paul. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam
-Hej Paul. – gdy odszedł i nie mógł mnie już usłyszeć dodałam – chłopcze ,który wywróciłeś mój świat do góry nogami.
-Masz tu swojego księcia a teraz chodźmy do Sali bo nie zostanie nic do jedzenia! – zdenerwowała się Angela.
W Sali zajęłyśmy nasze stałe miejsca i zaczęłyśmy jeść śniadanie. Zajęcia zaczynały się o 10. Każdy miał swój indywidualny plan lekcji na każdy dzień. Dostawaliśmy co tydzień inny.
-Dobra to mam z którąś z was jakąś lekcje? – spytałam wyciągając plan lekcji na dzisiejszy dzień– ciekawe jak tym razem Grecer ułożyła ten pieprzony plan lekcji.
-Proszę się wyrażać panno Medoewes. Następnym razem postaram się lepiej ułożyć panienki plan. Jakieś wymagania? – powiedziała ze spokojem Grecer.
-Bardzo przepraszam. – szybko wstałyśmy i przyłożyłyśmy zaciśniętą rękę w do piersi i skłoniłyśmy się lekko. – Co pani tu robi? Zwykle nauczyciele nie jedzą z nami.
-Nie przyszłam tu jeść. Przyszłam przedstawić nowego ucznia. Cisza! – nie musiała nawet trochę podnosić głosu. Miała taki autorytet że nikt nie nawet nie próbował się jej sprzeciwić. – W naszej szkole jest nowy uczeń. Jest wampirem i mam nadzieję ,że przyjmiecie go miło. Oto Ian Lover.
W tym momencie do Sali wszedł przystojny chłopak. Z opuszczoną głową i czarnymi ubraniami wyglądał jak upadły anioł. Dopiero po chwili gdy podniósł wzrok i spojrzał prosto na mnie zrozumiałam dlaczego Trishia była nim zachwycona. Idealny nos, klasyczne rysy twarzy i niesamowite czerwone oczy. Wyglądał jak młody bóg. Grecer podała mu plan lekcji i wyszła. Podszedł do wolnego stolika obok nas i usiadł nie patrząc już na nikogo.
- O matko! – pisnęłam cicho- widziałyście jego oczy?
- Odezwała się ta co nie ma kolorowych oczu – prychnęła Erin i wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
-Jest niesamowity. – westchnęła Angela. Popatrzyłam na nią z uniesionymi brwiami- Ale nadal jest wampirem. I będzie bezpieczniej jeśli zostawisz go w spokoju Ariana.
-Po za tym – stwierdziła Kasandra – Beth już się nim zainteresowała. – wskazała głową na dziewczynę która podeszła od jego stolika. Beth była blondynką z długimi nogami. Nie zaprzeczalnie była piękna. I bezczelna. Była najwredniejszą dziewczyną na całym świecie plus moim największym wrogiem. Ucichłyśmy przysłuchując się co mówi :
-… Beth de Lonor. Miło mi przywitać cię w naszych progach. Jeśli byś chciał mogę cię oprowadzić po szkole.
-Nie dziękuję- odpowiedział hipnotyzującym głosem. Podniósł się i popatrzył na Beth z góry. Mimo ze była wysoka on był jeszcze wyższy- I tak przy okazji wolę brunetki z odcieniem miedzi – dodał patrząc na mnie. Zarumieniona spostrzegłam ze cała sala słucha ich rozmowy. Beth spojrzała na mnie z nieukrytą nienawiścią. Ian odszedł pewnym krokiem nawet nie patrząc na nas.
-Ups Beth de Lonor. Chyba ci ktoś dał kosza. – powiedziała ze śmiechem Angela.
-Spadaj kujonie. A ty rudzielcu nawet go nie dotykaj! Jest mój i koniec.
-Sama stąd spadaj wiedźmo. Nie wiem czy zauważyłaś on ma Cię głęboko. – odparła na to Erin podnosząc się i unosząc rękę na której pojawiła się kula ognia. – Co? Popłaczesz się? Polecisz do rodziców?
- Spieprzaj ty fanatyczko ognia.- powiedziała i dymnym krokiem odeszła Beth.
-Nienawidzę jej! Jest największą suuuuuu… jaką znam! – powiedziała Trishia.
-Wracając do początku. Ariana mamy razem Naukę O Mitologii. A potem masz z Angelą Roślinność , później sama Poezję. Obiad. Potem Naukę O Istotach Magicznych z Erin, Obronę, Taniec i wolne ! Masz super lekcje- Powiedziała Kasandra.
-Też bym takie chciała mieć. Mam dzisiaj Poezję, Roślinność, Magię, Runy i Śpiew. - Stwierdziła Angela. – Tylko śpiew mi dziś dali dobry. No dobra chodźmy do biblioteki.
Wyszłyśmy z Sali kierując się do Biblioteki. Po pierwszym zakręcie jak zawsze musiałam wpaść na kogoś.
-Patrz jak chodzisz – burknęłam podnosząc się otrzepując spodnie. Usłyszałam że dziewczyny wciągają powietrze. Gdy spojrzałam na kogo wpadłam zrozumiałam dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz